Sesja ślubna Patrycji i Sebastiana była przeciwieństwem ich sesji narzeczeńskiej, ponieważ tym razem moja Para postawiła na plener i naturę

 Oczywiście, gdy jesteśmy z Patrycją i Sebastianem, pogoda zawsze musi nam zrobić psikusa. Na początku sesji słońce było tak ostre, że musieliśmy chwilę poczekać. Kiedy w końcu zrobiło się miękkie i przyjemne, za chwilę uciekło za chmurę, nie dając nam nadziei, że się pojawi ponownie. Pierwsza myśl w głowie? O nie, będzie ciemno, zaraz przyjdą kolejne chmury, a co gorsza – będzie padać! Ale nie! Pogoda znowu nas zaskoczyła i do końca sesji ubarwiła nam kadry piękna niebieska godzina

 I choć moja pierwsza myśl na sesji była „o nie! Nie będzie złotej godziny”, to jednak natura zawsze przychodzi z pomocą i dlatego mieliśmy na sesji zarówno piękną złotą godzinę, jak i niebieską – a to naprawdę wielkie szczęście!

 Zanim zaproszę Was do galerii, chcę podzielić się z Wami ciekawostką o sobie. Wiecie, że jeszcze dwa lata temu, BA! Nawet rok temu nie zaprosiłabym Was na sesję o niebieskiej godzinie? Bałam się efektu. Wiecie, ciemniejsze zdjęcia, w zimnych kolorach, bez nasyconej zieleni i bez zachodu słońca? O nie! To na pewno się nie spodoba! Cieszę się, że się odważyłam, bo niebieska godzina jest piękna. Cieszę się również, że gdy wysłałam Wam przykładowe zdjęcia z sesji z takim niebem, piszecie „tak, podoba mi się, jedziemy!”. Cieszę się, że nie myślę już o tym, co spodoba się innym, lecz robię to, co czuję. Dzięki temu osoby, które spotykam, mówią w tym samym języku co ja!
Back to Top